Beam Breakers

Pamiętacie może grę Crime Cites? Jakoś przeszła ona bez większego echa, co niestety dzieje się z większością produkcji rodzimych developerów. Dlaczego wspominam tę grę? Ano dlatego, że firma Similis Software robi bardzo podobną grę, zatytułowaną Beam Breakers.( Czyżby jednak pomysł Polaków został doceniony na zachodzie?) No może podobna to zbyt śmiałe stwierdzenie, jednak wiele elementów jest dziwnie znajomych. Tutaj również poruszamy się latającym samochodem… Ale zacznijmy od początku.
Akcja gry dzieje się w bliżej nieokreślonej przyszłości. Cywilizacja i postęp technologiczny tak się rozwinęły, że ludziom zaczęło po prostu brakować dróg dla i tak już ogromnej liczby samochodów. Problem ten jednak rozwiązano w bardzo prosty sposób – wynaleziono latające samochody. Teraz każdy ma taką brykę i podobnie jak Corben z filmu „Piąty Element”, lawiruje pomiędzy wysokimi drapaczami chmur. Jednak, żeby nie było chaosu komunikacyjnego, pojazdy poruszają się po specjalnych promieniach, które wytyczają trasę.
Niestety, nie każdy porusza się po promieniach, tak jak chcą tego władze. Są również osoby, które nie lubią jak ktoś im każe robić to, czego nie chcą. Te osoby to gangsterzy. Tak drogi graczu, po raz któryś z kolei wcielisz się w gangstera, tyle, że teraz poruszasz się latającym samochodem.
Do wyboru będzie pięć zupełnie różnych gangów, jednak walczących między sobą o strefy wpływów. Każdy z gangów ma swój własny styl oraz kulturę, jednak w odróżnieniu od podobnych gier tego typu gdzie zwykle wypełniamy zadania dla zatrudniającego nas gangu , tutaj nie będzie niczego takiego. W Beam Breakers będziemy się po prostu ścigać. Do wyboru będzie 30 całkowicie różnych od siebie samochodów, których wygląd zależeć będzie od tego, do jakiego gangu należą. Różnić będą się nie tylko kolorem, ale również emblematami konkretnego gangu.

Ścigać będziemy się w wielu zadziwiających miejscach, od futurystycznego Nowego Jorku, przez Małe Włochy, aż do Chinatown. Często poruszać się będziemy po trasach, które opuszczą przytłaczającą metropolię.
Otoczenie, po jakim będziemy jeździć, żyje własnym życiem. Zobaczymy jak taksówki zatrzymują się by zabrać pasażerów, a kiedy złamiemy przepisy drogowe, co będzie dziać się nagminnie, zacznie nas ścigać policja, która nie popuści, dopóki nas nie załatwi.
W czasie wyścigów oraz karkołomnych ucieczek przed władzą trzeba będzie zwracać uwagę na stan naszej maszyny. Autorzy chwalą się, że stworzyli zaawansowany model uszkodzeń oraz fizyki rządzącej grą. Każda stłuczka będzie uwidoczniona na karoserii, a ponadto spadać będzie sprawność naszego pojazdu. Jeśli więc uszkodzimy go zbyt mocno, to silnik odmówi posłuszeństwa i spadniemy. A stłuczek w takim tłoku, w jakim będziemy się poruszać, na pewno nie da się uniknąć. Zwłaszcza, że zwykle latać będziemy raczej szybko. W końcu to wyścig, a nie niedzielna przejażdżka. Poza tym trzeba będzie wziąć poprawkę na pewną bezwładność latających maszyn, które nie będą skręcać tak, jak sobie zakładaliśmy.

Graficznie gra wyglądać ma naprawdę imponująco. Jak już napisałem, miasto tętni życiem a modele pojazdów są całkiem niezłe. Ponadto jest sporo efektów świetlnych. Kiedy patrzymy na słońce- możemy zostać oślepieni, a jeśli spojrzymy na inne samochody- możemy wokół nich zaobserwować halo. Beam Breakers będzie również jedną z pierwszych gier, która wykorzystywać będzie najnowszą kartę Geforce3 i takie jej możliwości jak vertex shaders, pixel lighting, pixel shaders, czy bump-mapping.

Do wyboru będą dwa tryby gry: prosty zręcznościowy oraz tryb z fabułą, po wybraniu którego będziemy się nie tylko ścigać, ale dodatkowo będziemy musieli wykonać kilka małych zadań. Na razie jednak autorzy nie przewidują trybu multiplayer, a chcą skupić się na dopracowaniu gry dla samotnego gracza. Póki co nie ma też podanej konkretnej daty premiery, ale nic dziwnego, bo gra zapowiadana jest na przyszły rok. Miejmy tylko nadzieję, że taki wygląd gry nie pociągnie za sobą jakichś koszmarnych wymagań systemowych. .