Od ponad roku wybierałam się do sklepu ze zdrową żywnością po kiełkownicę. Zbierałam się i zebrać się nie mogłam. Któregoś dnia kupiłam nawet nasiona na kiełki z zmyślą, że teraz to już na pewno ją zakupię. Ale, że do sławetnego sklepu nigdy nie miałam po drodze, wyczytałam, że można je posadzić na gazie nad słoikiem. Spróbowałam – nie udało się 🙁 I jakoś temat odpuściłam. Minęło sporo czasu, a ja wreszcie zmotywowałam się i nabyłam to proste, ale niesamowite urządzenie! 🙂

Moja trzykomorowa kiełkownica ze świeżo zasianymi nasionami. Od góry: fasola mung, rzodkiewka, czerwona kapusta

Kiełki choć dla nas mogą wydawać się nowością mają wielowiekową tradycję. Znane i stosowane, początkowo wyłącznie w celach medycznych, były już w Starożytnych Chinach, aż z czasem uznano je za jeden ze składników codziennej diety. Na Zachodzie dopiero stosunkowo niedawno zyskały uznanie, jednak popularność zdobywają w ekspresowym tempie (szczególnie wśród wegan). Kiełki są dziś ogólnie dostępne w sklepach, jednak należy pamiętać, że najwięcej wartościowych dla zdrowia substancji znajdziemy w tych świeżo wyhodowanych.
W nasionach, rośliny gromadzą dla kolejnego pokolenia wszystko to co najlepsze: białka, witaminy i mikroelementy. Jednak jedząc nasiona nasz organizm nie jest w stanie całych tych zapasów w pełni wykorzystać, ponieważ część z nich nie zostaje strawiona, nie może zostać przyswojona. W kiełkujących ziarnach uaktywniane są enzymy, w wyniku działania których, w młodych kiełkach powstają ogromne ilości witamin. Skumulowane w nasionach wielkocząsteczkowe substancje zapasowe (węglowodany, białka, tłuszcze) są podczas procesu kiełkowania rozkładane na związki proste, łatwo przyswajalne przez organizm człowieka. Te same enzymy ułatwiają także trawienie pokarmów spożytych z dodatkiem kiełków.

Korzyści płynące ze spożywania kiełków:

  • kiełki są lekkostrawne, a przy tym dobrze przyswajane przez organizm ludzki. Zawarte w nich flawonoidy stymulują w wątrobie wydzielanie żółci koniecznej do sprawnego trawienia, zwłaszcza tłuszczów. Dlatego powinny stanowić jeden z elementów diety osób odchudzających się,
  • są niskokaloryczne, zawierają znacząco mniej kalorii od samych nasion, czy produktów z nich wytwarzanych,
  • kiełki zawierają olbrzymie ilości białka. Np. alfa-alfa mają 35% białka podobnie kiełki brokuła. Kiełki rzodkiewki, groszku czy soczewicy mają po 26% białka, a fasoli mung czy cieciorki – 20%. Dla porównania pierś z kurczaka ma średnio 22% białka,
  • pomagają uniknąć wiosennych infekcji za sprawą wysokiej zawartości witaminy C, która wzmacnia odporność,
  • są bogatym źródłem minerałów głównie magnezu i potasu, które posiadają wielki wpływ na nasz nastrój i dobrą formę
  • to skarbnica witamin z grupy B, D, E, K, PP oraz fosforu, wapnia, cynku, jodu, manganu, miedzi, litu, selenu
  • świeże kiełki obfitują w kwasy tłuszczowe omega-3
  • regenerują i odmładzają, doskonale wpływają na cerę, włosy, paznokcie i zęby
  • kiełki chronią przed szkodliwym wpływem wolnych rodników. Zarówno hamują tworzenie się ich w organizmie, jak również unieszkodliwiają działanie tych, które wchłaniamy z otoczenia
  • obniżają poziom złego cholesterolu, zapobiegają miażdżycy i nowotworom

Jeśli chcemy zacząć hodować kiełki, musimy zaopatrzyć się w odpowiednie nasiona. Do kiełkowania nie używamy tych zakupionych w sklepach ogrodniczych czy marketach, ponieważ są one przeznaczone do uprawy gruntowej i zawierają trujące środki konserwujące, a czasami nawet pestycydy. W naturalnych warunkach w trakcie wzrostu rośliny, chemikalia stopniowo ulegają rozpadowi, jednak w trakcie kilku dni kiełkowania nie jest to możliwe i niepożądane związki chemiczne trafiłyby do naszego organizmu. Na świecie do kiełkowania wykorzystuje się około 20 różnych roślin, głównie zbóż i roślin motylkowych. Do najpopularniejszych należą kiełki fasoli mung. Z kolei w Polsce najbardziej znana jest wielkanocna rzeżucha.

Domowa plantacja kiełków:

Samodzielna hodowla kiełków jest bardzo prosta. Nasiona przeznaczone do kiełkowania należy kilkakrotnie przepłukać letnią, przegotowaną wodą, a następnie zalać wodą w ilości dwa razy większej niż ilość nasion i moczyć przez kilkanaście godzin. W tym czasie ziarna napęcznieją i wchłoną ciecz. Następnie ziarna dokładnie płuczemy wodą o temperaturze pokojowej i przekładamy do kiełkownicy. Naczynie z kiełkami umieszczamy w widnym miejscu, nie należy jednak ustawiać go w pełnym słońcu, ze względu na zbyt dużą ilość ciepła produkowaną przez kiełkujące nasiona i możliwość powstania pleśni. Ważne jest też, aby nasza plantacja stała w miejscu przewiewnym. Ziarna płucze się czystą wodą o temperaturze pokojowej przeciętnie dwa razy dziennie, należy pamiętać aby dokładnie odlewać wodę w przeciwnym razie może dojść do zgnicia nasion. Po kilku dniach kiełki są gotowe do spożycia. Na korzonkach naszych małych roślinek może pojawić się delikatny puszek – to nie jest pleśń, tylko włośniki.
Gotowe kiełki najlepiej jest jeść od razu, są wtedy najsmaczniejsze i najwartościowsze, nadmiar możemy przechowywać w lodówce do ok. 4 dni. Przed umieszczeniem w lodówce kiełki należy osuszyć.

Moja mini plantacja po 3 dobach 🙂 Niestety ziarna kapusty czerwonej, które kupiłam dawno temu, nie wykiełkowały. Pozostałe są pyszne i chrupiące.

Domową uprawę możemy zacząć od eksperymantalnego kiełkowania na ligninie lub na sitku (czego ja nie polecam, dużo zabawy a nie zawsze wychodzi). Poniżej wszystkie znane mi metody:

  • Na ligninie – tak najłatwiej kiełkuje rzeżucha, rzodkiewka oraz siemię lniane. Na spodku wystarczy położyć zwilżony kawałek ligniny czy waty, a na nim rozsypać nasiona. Należy dbać by podłoże nie wyschło i zraszać je ok. 4 razy dziennie.
  • Na sitku – tak najlepiej hoduje się owies i pszenicę. Na plastikowe sitko do herbaty wysypujemy łyżkę wypłukanego ziarna. Do szklanki umieszczonej pod sitkiem wlewamy tyle letniej wody, aby była jak najbliżej sitka, ale sitko z ziarnem się w niej nie zanurzało. Wodę w szklance zmieniamy dwa razy dziennie rano i wieczorem.
  • Na gazie – dobry sposób na hodowlę fasoli, soi, ciecierzycy. Nasiona najpierw moczymy w letniej wodzie do ok. 12 godzin, a następnie odsączamy je i opłukujemy. Do szerokiego naczynia nalewamy letniej, przegotowanej wody i nakrywamy je gazą, mocując ją wokół brzegów gumką, tak by wyłącznie środek gazy lekko dotykał wody. Nasiona rozsypujemy na obwodzie, mają cały czas leżeć na wilgotnej gazie, ale się nie moczyć.
  • W słoiku – może to być specjalny słoik do kiełkowania, wyposażony fabrycznie w zakrętkę ze wstawką z metalowej siateczki lub najzwyklejszy słoik, za którego wieczko posłuży gaza lub inny siateczkowy materiał przymocowany gumką albo podziurkowana zakrętka (wystarczy gwoździkiem i młotkiem zrobić dziurki). Nasiona wsypujemy do wyparzonego uprzednio wrzątkiem słoika i zalewamy go do pełna letnia wodą. Następnego dnia rano wylewamy wodę (bez otwierania), a nasiona przepłukujemy ledwo letnią wodą. Słoik stawiamy oparty po skosie wieczkiem ku dołowi, aby pozostała woda sobie swobodnie odpływała. Minimum dwa razy dziennie przepłukujemy kiełki.
  • W pojemniku – najwygodniejszy sposób uprawy kiełków w domu to potrójna kiełkownica (moja w stacjonarnym sklepie ze zdrową żywnością kosztowała 32 zł). Składa się ona z pokrywy, trzech przezroczystych pojemników, oraz zbiornika na wodę umieszczonego na samym spodzie. Wszystkie części nałożone są jedna na drugą. Dno pojemników do wysiewu jest rowkowane, dzięki czemu ziarenka mogą się równomiernie rozkładać, co uniemożliwia im sklejanie się. „Syfony” odprowadzają nadmiar wody i gazów wytwarzających się podczas kiełkowania. Plantację należy przynajmniej dwa razy dziennie podlewać obficie wodą o temperaturze pokojowej. Nadmiar ściekającej do zbiornika wody możemy wykorzystać do podlewania kwiatów (to świetna odżywka).

Generalnie produkcja kiełków, zwłaszcza jeśli zakupimy potrójną kiełkownicę, jest banalnie prosta, a do tego mało kłopotliwa i niesamowicie tania. Hodując je samemu nie poświęcamy na to praktycznie w ogóle czasu i oszczędzamy sporo pieniędzy. Stosunek wagi nasion do wagi kiełków jest przeciętnie jak 1:10-14. A więc z jednego grama ziarenek otrzymuje się od 10 do 14 gram kiełków. W markecie za małe opakowanie (zazwyczaj 50-gramowe) musimy zapłacić ok. 3-4 zł i niestety nie są one już tak świeże, a co ważniejsze nie mieliśmy nad nimi kontroli podczas procesu produkcji. Chyba nie muszę już nic więcej mówić 🙂

PS. W ciągu najbliższych dni umieszczę jeszcze jeden wpis o kiełkach, ale już mówiący o tym co cennego zawierają poszczególne z nich 🙂