Zostało już zaledwie 600 godzin do mojego Wielkiego Dnia! 21 czerwca – to już coraz bliżej…a tyle spraw nie załatwionych…nie dopiętych. Mam nadzieję tylko, że wszystko uda nam się załatwić…dopiąć na ostatni guzik 🙂
A całe to zamieszanie przez to, że nie chcieliśmy z narzeczonym, jak większość par, czekać na ślub 2 lata.
I w momencie gdy we wrześniu Emil mi się oświadczył pomyśleliśmy, że fajnie było by powiedzieć sakramentalne TAK w naszą rocznicę, która w tym roku wypada w sobotę… Możecie mi nie wierzyć, że to tak spontanicznie, że nieplanowane ale nasz Wielki Dzień odbędzie się dokładnie w naszą 6 rocznicę 😉
A dodatkowo co jest dla mnie niewątpliwym plusem jest to najdłuższy dzień w roku. Tak więc podjęliśmy się zorganizowania tego uroczystego przyjęcia w 9 miesięcy!

Ogromnie się cieszę, ale niestety zaczynam się też bardzo stresować, bo właśnie teraz musimy ustalić szczegóły co dokładnie i o której… Z DJ’em – jaką chcemy muzykę i jakie konkursy na oczepinach.
W cukierni – ustalić smak i wygląd tortu. W hotelu, gdzie odbędzie się wesele – ustalić o której godzinie mają być podawane ciepłe posiłki (menu na szczęście już mamy 🙂 ). Rozplanować usadzenie gości. Na jutro już jesteśmy umówieni z barmanem aby obgadać szczegóły… A do tego wszystkiego jeszcze nie miałam ani jednej przymiarki mojej sukienki, a to już tak blisko… Tak więc jak sami widzicie jest dużo do ogarnięcia…

Trzymajcie za nas kciuki żeby wszystko się udało 🙂