Jakoś zawsze tak wypada, że kiedy jest Tłusty Czwartek ja jestem na diecie, albo zwyczajnie o nim zapominam 🙂 Dokładnie dwa lata temu pamiętam, że zjadłam tego dnia 6 pączków (to mój rekord) i jeszcze troszkę faworków 🙂 Nie to żebym nie była na diecie! Ale do 7. lutego (wtedy tak wypadał ten rozpustny dzień) schudłam 10 kg, czyli tyle ile aktualnie chciałam. Uznałam, że mogę sobie pozwolić na takie szaleństwo i odpokutować je trzema godzinami w fitness klubie. Teraz niestety nie ważę tyle ile bym chciała 🙁 Jednak chciałam potrzymać tradycję, więc uznałam że przecież na obiad można sobie pozwolić na pączka, zwłaszcza jeśli przyrządzimy go sami w mniej kalorycznej wersji. Jutro mam strasznie zabiegany dzień, więc dziś wieczorem przygotowałam swoje pączusie i od razu dzielę się przepisem abyście Wy też mogły sobie jutro bezkarnie pozwolić na odrobinę słodyczy 🙂

Składniki na 10 sztuk:
– 150 g mąki tortowej,
– 100 g mąki pełnoziarnistej,
– 100 ml mleka,
– 25 g drożdży,
– 20 g masła prawdziwego,
– 2 jajka,
– 1 łyżka cukru,
– ziarenka z 1/2 laski wanilii,
– skórka starta z 1/2 cytryny,
– ½ łyżeczki soli,
– dżem niskosłodzony domowy (u mnie śliwkowy z winem, rodzynkami i orzechami włoskimi),
– cukier puder do posypania pączków (ja zrobiłam mój z ksylitolu)

Przygotowanie:
Podgrzewam mleko, ale tak żeby było tylko lekko ciepłe, dodaję do niego pokruszone drożdże, łyżkę cukru i łyżkę mąki. Wszystko dokładnie mieszam, przykrywam ściereczką i odstawiam w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na ok. 15 min. Kiedy rozczyn podwoi swoją objętość, dodaję do niego jedno jajko i jedno żółtko i ubijam mikserem na puszystą pianę. Następnie dodaję do miski ziarenka z wanilii, skórkę otartą z cytryny, obie mąki oraz sól. Teraz ciasto wyrabiam już ręcznie, energicznie przez ok. 8 min, jest ono bardzo trudne, gdyż okropnie się klei i ciągnie. Kiedy jest już dobrze wyrobione dodaję do niego roztopione masło i znów wyrabiam, przez ok. 3 min, aż wchłonie cały tłuszcz i zacznie odchodzić od rąk. Tak przygotowane przykrywam ściereczką i przekładam w ciepłe miejsce na ok 50 min. do wyrośnięcia.
Podsypuję stolnicę mąką, wykładam na nią wyrośnięte ciasto, które po wierzchu również posypuję mąką, aby się nie kleiło. Rękoma rozgniatam je na grubość 1-2 cm i wycinam z niego duże koła. Na środek każdego z nich kładę łyżeczkę dżemu i sklejam dokładnie brzegi, starając się zachować kształt kuli. Pączki układam na blasze wyłożonej pergaminem, w dużych odległościach od siebie, przykrywam ściereczką i pozostawiam do wyrośnięcia na ok. 75 min.
Po upływie tego czasu, gdy pączki ładnie wyrosną wkładam je do nagrzanego do 180ºC piekarnika i piekę przez ok. 15 min. Pod koniec pieczenia smaruję ich powierzchnię odrobiną mleka zmieszaną z pozostałym białkiem, aby były ładnie szkliste. Gotowe pączusie posypuję zmiażdżonym w moździerzu na puder ksylitolem.

Z podanego przepisu otrzymałam 10 pączków o rozmiarach bardzo zbliżonych do tych sklepowych. Zatem wyszły naprawdę spore, a jeden to tylko ok. 140 kcal! Dla porównania te z cukierni w zależności od nadzienia mają od 3oo do 500 kcal. Aby przygotować dietetyczne pączki trzeba trochę się napracować, ale naprawdę warto 🙂 Jak widzicie dieta nie musi wiązać się z ciągłymi wyrzeczeniami, a do tego może być smaczna! 🙂