Od tamtej pory Justyna codziennie przychodziła na pole Jana i pomagała w żniwach?kobiety i młode dziewczyny troszkę z niej pokpiwały, ale nie przejmowała się tym a nawet razem nimi śmiała się serdecznie, bo nie były to złośliwe i kąśliwe uwagi, a raczej znaczyło to, że została zaakceptowana przez to środowisko?podczas nierzadkich już chwil, gdy wesoło zaśmiewała się z innymi Jan patrzył na nią uważnie i widząc ją taką szczęśliwą i odprężoną serce w nim rosło?po ciężkiej pracy na polu zasiadała też z nimi do wspólnego posiłku i to proste niewykwintne jadło widać, że smakowało jej wybornie?próbowała też innych prac, ?ale kiedyś, gdy próbowała mleć mąkę na żarnach podszedł do niej Jan i z jakąś czułością i troską odsunął ją od tej pracy, że stanowczo za ciężka była dla jej niewprawionych rączek?podobało jej się coraz bardziej to proste życie i to, że mogła tym ludziom a zwłaszcza Janowi przekazać niektóre te rzeczy, które dla nich do tej pory nie były dostępne?przynosiła parę razy po parę książek ?opowiadała o dalszym świecie i o ludziach, o których czytała?i zdziwiona była tylko,gdy kiedyś panna Teresa wypomniała jej, że ludzie zaczynają o niej plotkować i przez to może nie mieć szansy na zamążpójście,gdy straci dobrą reputację?