Oszczędzam! Teraz to widać 🙂 No, ale tak to już jest kiedy chce się porządnie wykończyć mieszkanie. Tak więc wszystkie pozycje z dzisiejszej notki były mi po prostu, po ludzku potrzebne. Niestety, na zewnątrz wciąż jest zimno, a w moim bloku strasznie mocno grzeją, do tego ta twarda woda i momentalnie mamy efekt w postaci mega suchej, szorstkiej skóry. Postanowiłam więc wypróbować coś co nie nazywa się jakimś tam balsamem, a kuracją, naszej znanej polskiej marki Ziaja. Do zestawu pielęgnacyjnego trafił też olejek arganowy, zaś BROWdrama kupiłam w zamian używanego ostatnio korektora do brwi Eveline.

KURACJA ULTRANAWILŻAJĄCA MOCZNIK 5% ZIAJA

Tak jak już wspomniałam wyżej mam bardzo suchą skórę. Gdy zdarzy mi się kilka dni pod rząd nie wysmarować się jakimkolwiek kremem, czy balsamem to np. przy nachylaniu się przy wkładaniu butów strasznie mnie ona ciągnie i boli. Postanowiłam zatem kupić jakiś dobry preparat z mocznikiem znanym ze swych właściwości nawilżających i umiejętności zatrzymywania wody w naskórku. Ta kuracja ultranawilżająca nie zawiodła mnie 🙂 Przy dość regularnym jej stosowaniu, nawet jak przez 3 czy 4 kolejne dni niczym z pośpiechu się nie wybalsamuję moja skóra jest ciągle miła w dotyku, nie ciągnie i nie boli przy rozciąganiu się. Dodatkowo preparat ten ma lekką konsystencję, która dobrze się wchłania, a jednocześnie zostawia na skórze delikatny, lekko błyszczący film i bardzo przyjemnie, neutralnie pachnie 🙂 No i butelka z pompką bardzo usprawnia korzystanie z emulsji, to taki szczegół niby, ale ważny dla zabieganych, zapracowanych osób 🙂

MASKARA DO BRWI BROW DRAMA MAYBELLINE

BROWdrama można kochać, można nienawidzić, albo można tak jak ja – kochać go nienawidząc 😀 To bardzo trwały produkt, co dla jednych może być plusem, a dla innych minusem. Dla mnie to powód przez który czuję do niego jednocześnie skrajne odczucia. Bo o ile super, że preparat jest bardzo trwały, to strasznie kiepsko, że tak szybko staję się mega trwały 🙁 Jeśli gdzieś, coś źle mi pójdzie przy malowaniu brwi, (a przy moich wiecznie skubanych za młodu to wysoko prawdopodobne, bo nie mają idealnego kształtu), to ciężko to niestety usunąć. Jednak szczoteczka ma fajny kształt, a trening czyni mistrza, więc z czasem zauważyłam, że mniej się wkurzam, szybciej to robię i coraz częściej nic nie ścieram – jest jak widać nadzieja dla osób takich jak ja. Kolor maskary jak najbardziej pasuje do mojej karnacji i urody. Produkt ogólnie oceniam jako dobry, nie wykluczam, że gdy się skończy kupię taki sam.

OLEJEK ARGANOWY 100% NATURY MARION

Olejek ten kupiłam, gdyż poprzedni preparat jaki używałam na końcówki włosów właśnie się kończył. I używam go tylko i wyłącznie na końcówki. Jak wiecie mam je mocno rozjaśnione, przez co są one niestety bardzo przesuszone. To co dobrego mogę powiedzieć o tym produkcie to to, że dobrze się wchłania, nie obciąża włosów i nadaje im blask. No i to by było na tyle. Używam go już od jakiegoś czasu i w porównaniu do poprzednich preparatów włosy nie są, aż tak miękkie i miłe, nie zauważyłam żadnej poprawy w ich kondycji, mam wrażenie, że końcówki bardziej się rozdwajają i łamią. Olejek ten nadaje się również do stosowania na skórę twarzy i całego ciała, dlatego kupię coś innego na końcówki, a jego sprawdzę jak poradzi sobie ze skórą.

Nie wiem dlaczego tak mam, że zamiast kupić dobrze mi znany i sprawdzony kosmetyk, ja ciągle testuję nowości 🙂 Dobrze chociaż, że nie muszę na nie przesadnie narzekać 😀 A czy Ty też tak jak ja ciągle szukasz i testujesz różne kosmetyki, czy masz swoje sprawdzone, niezmiennie używane od lat? Hmm? No jak to z Tobą jest, co?