W ubiegłym miesiącu nie ukazał się wpis z tej serii, a to za sprawą, że nowością były perfumy Versace Versus for Her oraz zestaw miniaturek Vichy, którym postanowiłam poświęcić dwie osobne notki. Mimo, iż usilnie staram się obciąć budżet jaki przeznaczam na kosmetyki (zwłaszcza te kolorowe), wciąż na moją półkę kosmetyczną trafiają nowe pozycje 🙂 Piszę jedno a robię drugie, gdyż wszystkie trzy nowe rzeczy to właśnie kosmetyki kolorowe 🙂

W ostatnim czasie miałam nieodpartą ochotę na gwiazdę roku 2014 wypromowaną przez Kylie Jenner – MAC Lip Liner Whirl. Przeglądając któregoś dnia internet przypadkiem natknęłam się na artykuł w którym ktoś stwierdził, że bardzo podobny kolor ma konturówka ponad dziesięć razy od niej tańsza, kupiona w salonie Golden Rose. Dlaczego by nie spróbować pomyślałam? I spróbowałam. Czy odcień Classics Waterproff Lipliner 326 jest identyczny jak MAC Lip Liner Whirl? Taki sam nie, jednak bardzo zbliżony! Nie mogę porównać ich aplikacji, pigmentacji, czy trwałości, bo tak jak pisałam, posiadam tylko konturówkę marki Golden Rose, ale mogę powiedzieć co o niej myślę. W życiu nie spodziewałabym się tak dobrego kosmetyku za tak niską cenę 🙂 Z Golden Rose do tej pory używałam wyłącznie lakierów do paznokci, które uważam za świetne! Kredka ta jest dziecinnie prosta w aplikacji, pozwala na uzyskanie ładnej, cienkiej kreski. Posiada niezwykle delikatną strukturę, która przypomina mi sylikonowe bazy pod podkład. Jest dobrze napigmentowana, pięknie kryje usta i co ważne jest naprawdę trwała 🙂

PUDER SYPKI TRANSLUCENT MAX FACTOR

W codziennym makijażu raczej rzadko zdarzało się abym używała pudru na jego wykończenie 🙂 Zawsze wydawało mi się, że przesadnie go widać, mam źle dobrany odcień, lub po prostu wyglądam nienaturalnie. Jednak nie ma co dyskutować ze stwierdzeniem, że make up wykończony pudrem lepiej się trzyma, a twarz stanowczo mniej się błyszczy po pewnym czasie. Wszystko się zmieniło gdy trafiłam na Max Factor Translucent 🙂 To bardzo dobry produkt, który zapewnia naprawdę fajne wykończenie makijażu. Dobrze współgra z podkładami, a umiejętnie nałożony długo się trzyma, świetnie kryje, nie tworzy efektu maski i co ważne nie podkreśla suchych skórek. Twarz po jego aplikacji wydaje się być taka aksamitna. Jest to puder transparentny dzięki czemu pasuje do każdego odcienia skóry, możemy go używać przez cały rok nie zależnie, czy jesteśmy bardziej, czy mnie opalone. Moja cera nie jest raczej problematyczna, więc produkt ten nie wysusza jej, ani nie podrażnia. Dzięki specjalnej siateczce z włosia na pędzelek (wolę swój pędzelek, niż puszek załączony do opakowania) nie nabiera się zbyt dużo produktu (delikatny nadmiar lekko otrzepuję), w związku z czym o marnowaniu nie ma mowy, a produkt jest bardzo wydajny.

CANDY YUM-YUM MAC

Najpierw mówię o oszczędzaniu, potem o tańszym zamienniku znanej kredki MAC, a na koniec wyjeżdżam z kolejną pomadką tej firmy? 🙂 Gdzie tu logika? Spokojnie, spokojnie – nie kupiłam jej. Dostałam na walentynki od kochanego męża. Bestia wiedziała, że jej pragnę 🙂 Zresztą nie ma się co dziwić, bo od jakiegoś czasu powtarzałam, że na lato będzie moja! Dlaczego tak o niej marzyłam? To proste – ze względu na kolor, który niektórzy określają jako „róż barbie”. Kiedyś będąc w salonie firmowym MAC pomalowałam nią usta i jej intensywny, chłodny wręcz neonowy róż skradł mi i mojemu mężowi serce 🙂 Jest bardzo wyrazista i krzykliwa, przez co na pewno nie każda ją pokocha. Jeśli o mnie chodzi to kolejna szminka firmy MAC w mojej kosmetyczce, która tak jak i dwie poprzednie, daje matowe wykończenie, nie podkreślając jednocześnie suchości ust (moje w okresie zimowym są w wyjątkowo złej kondycji z powodu suchego i gorącego powietrza w mieszkaniu). Pigmentacja pokazuje prawdziwą klasę, zaś formuła jest kremowa, co zapewnia komfort podczas aplikacji. Niestety trwałość tego koloru jest również taka sama jak dwóch poprzednich. Tzn. jest trwała, jednak lekko ściera się od środka ust i odbija np. na szklance. Ale nie ma co narzekać, bo w przeciwieństwie do wielu tańszych nie rozmazuje się i nie migruje po twarzy 🙂  Co ją jeszcze wyróżnia od wielu innych matowych szminek? Brak uczucia suchych i ściągniętych ust! Teraz pozostaje mi tylko czekać na wiosnę i poprawę kondycji moich warg 🙂

Kurczę! Znów wszystkie „nowości” zdały egzamin celująco! Jestem bardzo, ale to bardzo zadowolona 🙂 A może, któraś z Was miała możliwość próbować któryś z opisanych kosmetyków? Jakie jest Wasze zdanie na jego temat? Ewentualnie sama ostatnio znalazła jakąś „perełkę”? Jeśli tak, to chętnie też ją wypróbuję, więc podzielcie się ze mną wiadomością co to było! 🙂