Jako, że w tym miesiącu zrobiłam sobie wycieczkę do Krakowa z okazji ukazania się kolekcji Alexander Wang dla H&M, o której mogłyście przeczytać tutaj, nie mogłam przepuścić takiej okazji i nie kupić mojej upragnionej szminki Heroine firmy Mac. Oprócz niej nowymi pozycjami w mojej kosmetyczce w tym miesiącu są płyn micelarny marki Mixa i cienie Pupa, które to dostałam 🙂

THE MATE LIP HEROINE MAC

Nie będę tego ukrywać – jadąc do Krakowa byłam pewna, że ją kupię, ponieważ pokochałam jej kolor od pierwszego spojrzenia. Uważam, że jej nazwa „Heroine” jest jak najbardziej trafna – uzależnia jak narkotyk 🙂 Szminka ma przepiękny, bardzo głęboki i niespotykany kolor. Posiada delikatną, kremową konsystencję, która nie podkreśla suchych skórek. Dobrze utrzymuję się na ustach i daje matowe wykończenie, a do tego słodko, ale nienachalnie pachnie 🙂 Można by mieć do niej lekkie zastrzeżenia typu: odbija się na szklance, lekko ściera się od środka ust, ale mimo tych drobnych defektów dla mnie to strzał w 10!

PŁYN MICELARNY OPTYMALNA TOLERANCJA MIXA

Kupiłam go, bo po prostu potrzebowałam płynu do demakijażu. Tego jeszcze nie znałam, ale był duży i w promocyjnej cenie, to czemu by nie spróbować. Nie znając firmy dokładnie przeczytałam opakowanie, aby upewnić się czy na pewno warto ryzykować 🙂 Miło się zaskoczyłam czytając, że to marka, która narodziła się w 1924 roku we francuskich aptekach. Sam płyn miał posiadać pH 5,5, czyli identyczne z pH skóry i być przeznaczony dla bardzo wrażliwej i reaktywnej skóry. Ja posiadam cerę raczej delikatną z problemem naczyniowym, więc pomyślałam, że mogę zaryzykować 🙂 Jeśli chodzi o moje odczucia to jestem zadowolona, ale muszę od razu zaznaczyć, że nigdy nie próbowałam nim zmyć całkowicie umalowanych np. oczu, ponieważ zawsze przed jego zastosowaniem używam mleczka do demakijażu, więc nie wiem jak by sobie z tym poradził. Jest to wersja bezzapachowa – szkoda, lubię jak kosmetyki ładnie pachną 🙁 Co jeszcze, na pewno jest wydajny, nie podrażnia i nie daje uczucia ściągnięcia skóry!

PALETA DO MAKIJAŻU OCZU PUPA

Jest to zestaw 9 cieni w dopasowanych do siebie kolorach, które dają cztery możliwości wykończenia – opalizujące, perłowe, satynowe i matowe. Paletkę niestety ciężko się otwiera, a dołączony do niej pędzelek jest z gruntu „do wyrzucenia”. Do pudełka załączona jest książeczka z propozycjami makijażu. Do mojej paletki Pupart nr 2 są to dwie propozycję jedna mniej, druga bardziej zaawansowana. Konsystencja cieni jest kremowa, ale zarazem ultramiękka, przez co niestety ogromnie się osypują. W gruncie rzeczy nie jestem zadowolona, ponieważ malując się powieka cały czas prześwituje, a pod okiem na policzku znajduję się cała masa cienia. Mam zamiar spróbować nanieść je jeszcze na bazę pod cienie – może to coś zmieni, ciągle jednak zapominam ją kupić, bo do żadnych cieni nie była mi ona jeszcze konieczna. Kolory zawarte w paletce są piękne – jednak co z tego, jeśli na oczach tak nie wyglądają 🙁

Lubię testować nowe kosmetyki, niestety jest to czasem zgubne i jestem przez to na siebie zła. Zamiast kupić coś co wiem, że jest dobre, to kupuję jakąś nowość no i nie zawsze jestem zachwycona. W tym miesiącu na szczęście nie kupiłam żadnego bubla 🙂 Ciekawa jestem czy Wy też tak macie, czy raczej stawiacie na sprawdzone produkty? Znacie jakąś bazę pod cienie, którą z ręką na sercu możecie mi polecić?