Kiedyś mało popularny pomysł, dziś coraz częściej spotykany. Czy dobry? Zdania są podzielone. Przed ślubem nasłuchaliśmy się z mężem mnóstwa głosów, że to będzie niewypał. Nawet znajomi, którzy postawili na barmana, opowiadali, że małe było zainteresowanie jego osobą na weselu, zostało dużo alkoholi z jego stanowiska, a za niego samego sporo zapłacili i w sumie żałują, że go brali.

A jak było u nas? To był strzał w 10-tkę! Zainteresowanie barem było spore, jednak nie na tyle duże, aby tworzyły się jakieś niemiłe kolejki. Każdy drink był wykonywany z największą starannością, podawany w odpowiednim szkle i pięknie udekorowany: cukrem, świeżymi owocami, słomkami, parasolkami, suchym lodem itp. Zaś sam proces przygotowania drinka był małym pokazem 🙂 Była to dodatkowa atrakcja dla gości. I właśnie w tym miejscu uwaga – chcę ogłosić: strzeżcie się żądających dużych pieniędzy pseudobarmanów, którzy w zamian proponują „połączenie cieczy”, wszystkie drinki podają w takich samych szklankach, zero przybrania, zero pokazu. Po co za coś takiego płacić? Coś takiego rzeczywiście może nie zainteresować gości, przez co nasze pieniądze zostaną wyrzucone w błoto, bo nie dość, że opłacimy osobę, która całą noc będzie bezrobotna, to jeszcze zostaniemy z całym mnóstwem różnych alkoholi, likierów, soków, owoców…
Teraz pewnie część z Was pomyśli, że taki drink bar musi słono kosztować. Wbrew pozorom koszt takiego przedsięwzięcia nie jest wcale taki duży jakby się mogło wydawać. Oczywiście chodzi mi o koszty poniesione za wyjątkiem barmana, bo tu sprawa ma się różnie. Jasne, że są bardzo drodzy, ale można też trafić na kogoś świetnie przygotowanego i nie żądającego niesamowicie wielkich pieniędzy. My akurat trafiliśmy idealnie – za naprawdę małą kwotę mieliśmy 2-osobowy team, a wszystko tylko dlatego, że panowie byli nowi na rynku ślubnym 🙂 Nie było to takie łatwe, na początku mieliśmy bardzo niemiłe przeżycia związane z barmanami i kiedy już prawie zrezygnowaliśmy z tego pomysłu, bo do ślubu pozostał tylko miesiąc, znaleźliśmy to czego szukaliśmy 🙂

Jeśli chodzi o menu alkoholowe – postawiliśmy na to co znane i co sami lubimy 🙂

MOJITO
SEX ON THE BEACH
COSMOPOLITAN
TEQUILA SUNRISE
PINA COLADA
MARGARITA
CUBA LIBRE
BLUE LAGOON
MALIBU CLASSIC
SAMBUCA
WHISKEY Z LODEM
WHISKEY Z COLĄ
KAMIKADZE
WŚCIEKŁY PIES

Wszystkie drinki były też serwowane w wersji bezalkoholowej! Wyobraźcie sobie jaki to był fun dla dzieciaków 🙂 Listę potrzebnych artykułów dostaliśmy od panów, gdy tylko uzgodniliśmy co będzie serwowane. Wszystko, poza rzeczami koniecznymi do przybrania, kupiliśmy sami. Na nasze 130-osobowe przyjęcie wydaliśmy w sklepie, już nie pamiętam ile dokładnie, ale około 1200zł. Niczego nie brakło! Dużo – na szczęście – też nie zostawało 🙂

Najfajniejszym pokazem było show związane z Sambuką. Niestety nie dysponuję nagraniem tego show z naszego wesela 🙁 a szkoda bo robiło jeszcze większe wrażenie dzięki iskrzącemu się cynamonowi

Dla mnie zdecydowanie była to dobra decyzja i jeśli miałabym jeszcze raz brać ślub na pewno zdecydowałabym się na barmana! A jakie jest Wasze zdanie na ten temat? Rozważacie zorganizowanie drink baru na swoim przyjęciu?